Nie wiem czy ktoś jeszcze zauważył, że Nicolas Cage w każdym filmie, no może prawie każdym (czyli w tych, których nie widziałem z jego udziałem) gra tak samo, tak samo sztywno.
No coś podobnie, chociaż jak raz z Keanu Reeves'em widziałem film "Poprzednia Noc" czy jakoś tak, w któym grał inaczej... ale był młody, może spoważniał na starość...
Zgadzam się z tobą. Nicolas Caga w każdym filmie gra tak samo i w każdym ma ten sam głupi wyraz gęby. Nawet nie chce mi się już z nim filmów oglądać bo wiem co zobaczę.
Reeves to przy Cage'u mistrz sztuki aktorskiej. Ten 'aktor' jednej miny jest jak dla mnie pomyłką Hollywood.
Obejrzałem sobie niedawno Gran Torino i stwierdzam że Clint doskonale pasuje do dwóch poprzednich. Oczywiście nie jest tak sztywny jak Keanu ale te wiecznie ściągnięte brwi, wiecznie ta mina niezadowolonego twardziela, aż do znudzenia.
Ale w filmie "Złoto Dla Zuchwałych" się nawet uśmiechnął :) ... pare razy. Chociaż jak raz w Clint'cie (uj wie jak to napisać) nie denerwuje mnie jego ta sama mina... taka sama mina, takiej samej minie nierówna :)
No coś w tym jest... Clint dopracował do perfekcji swoją jedną minę :D. Aż mi się przypomina scena z Zoolandera "One look? ONE LOOK?!" ;))
To tak samo możesz powiedzieć o innym dobrym aktorze - staham, zawsze gra agentów i zawsze ta sama mina, to samo genialny Morgan Freeman zawsze gra inteligentne postacie i poważne. Po prostu do danego aktora bardziej pasuje dana tematyka, a Nico nieraz udowodnił że potrafi zagrać genialnie i w komedii czy nawet chorego na tourette'a, wszystkie emocje pokazuje zazwyczaj mistrzowsko i nie czuje się udawania. Pzdr