No racja, efekty jakie-takie. Z kolei zwrot akcji superowy, trochę jak w Adwokacie diabła , [SPOILER] nagle połowa filmu okazuje się tylko przeczuciem, wizją przyszłości. Ciekawy jest też wątek, że obecność dziewczyny (ukochanej) zwiększa moc percepcji ...
Ogólnie film niezbyt wysokich lotów - siła przeznaczenia, miłość, ratowanie świata , terroryzm atomowy itp hollywoodzkie bzdety , ale oglądało się świetnie pomimo słabo odegranej roli N.Cage'a. Na dodatek tematyka czasu którą lubię i ukłon dla twórców próbujących przenieść na ekran twórczość Phillip K. Dick (dość nieudolnie, ale czy słowo pisane kiedykolwiek może zostać dobrze sfilmowane....) Obiektywnie to film 6/10 ale SUBIEKTYWNE daję 8//10

Cage przespał się z fajna dupeczką, którą pokochał to od razu jego moc wydłużyła się z 2min na kilka godzin ;)

haaha niezłe podsumowanie ;) ale rzeczywiście narzuca sie takie wytłumaczenie jego zwiększonej mocy :]

"Zwrot akcji" przewidywalny strasznie. Reżyser wpadł we własną pułapkę. Wizje przyszłości nie są w żaden sposób oddzielone wizualnie od rzeczywistości, żeby zaskoczyć widza. Udało się pierwsze kilka razy. Ale od sceny "śmierci" bohatera w zderzeniu z pociągiem żadnego zdarzenia z filmu nie można już brać na poważnie. Każde może się okazać zaledwie niezrealizowaną wizją przyszłości.
W ogóle w końcówce film zmienia się w niezamierzoną komedię. Niektóre gagi są nawet śmieszne, np. zmultiplikowany Cage idzie na raz we wszystkie strony. Inne są żenujące - ciągłe klepanie w ramię agenta i wskazywanie, gdzie ma strzelić.

Oczywiście że film słabiutki, też się tym zgadzam, a że akurat mi się spodobał to jak pisałem - czysto subiektywna ocena.
Natomiast co do wskazanych "komediowych " scen to trochę nie tak: bohater nie był multiplikowany (pomnażany) To jak się "rozdzielał" było tylko zobrazowaniem dla widza scen z "przyszłości niespełnionej" . Cage szedł w jakieś miejsce, które sprawdził/przeszukał. Mając jednak wizję przyszłości z dokonanego przeszukania/sprawdzenia jakiegoś miejsca, szedł w inne miejsce gdzie jeszcze nie był. I tak wielokrotnie. Było to mocno przesadzone, ale efektowne.
Zresztą i tak najbardziej przesadzili ze sceną jak uniknął kilka razy pod rząd strzałów z pistoletu....
Klepanie w ramię też ma sens, przecież wiedział z góry skąd padnie strzał za kilkanaście sekund. W sumie głupawe to trochę, ale nie przesadzajmy też w drugą stronę. W pewnym momencie nasz bohater musiał dostać "supermoce" i stać się takim "superbohaterem" aby powymiatać tych złych ....
bo film o zwykłych ludziach to przecież byłby obyczajowy, a nie SF-akcja-sensacja .

Scena z unikaniem strzałów to właściwie jedyna o której w miarę można powiedzieć, że została przeniesiona z opowiadania Dicka i nie jest absolutnie przesadzona.

ja też uważam, że obiektywnie film jest warty 7/10 ale mi się podobają takie historyjki sf więc dałem 9/10

nic specjalnego, a szkoda :/

Nie wiem co mnie spotkało, wczoraj oglądałem Prawo Zemsty (z Gerardem Butlerem) i końcówka była zaskakująca, dzisiaj obejrzałem, Next i końcówka znowu mnie zaskoczyła. Nie mogę się doczekać jaki film obejrzę po tym.
Swoja drogą, bardzo lubię takie filmy. Ta ciągła dynamika akcji, film nie za długi, trzyma w napięciu i to co uwielbiam najbardziej - są możliwości, dzięki którym świat mógłby być lepszy.
Jeden z takich filmów to "Jestem Bogiem" (z Bradley'em Cooperem). Dosłownie pokochałem ten film jak tylko go obejrzałem. Oba filmy zasługują na ocenę 10/10